Forum Forum poświęcone PinkFloyd Strona Główna


Forum poświęcone PinkFloyd
Strona poświęcona jednemu z najlepszych zespołów świata Pink Floyd
Odpowiedz do tematu

Co o tym sądzisz? Patrz temat.
Mi to tito!:D
42%
 42%  [ 3 ]
Fajnie, że bez Davida <kto to kliknie to zginie>
14%
 14%  [ 1 ]
Chlasnę sie jak BlackHawk jak Davida nie będzie
42%
 42%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 7

Czy naprawdę bez Davida?? Czy to możliwe???
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

Po lekturze grudniowego numeru "Teraz Rock" jestem poważnie zaniepokojony. Już w samym nagłówku piszę, że reunion jest mozliwy, nawet z Watersem, ale nie jest to takie pewny czy z Gilmourem. Jeżeli tak się stanie i Davida nie będzie w składzie Pink Floyd to ja się chyba chlasne. Nie mówię, że Waters to źle, ale Pink Floyd bez Gilmoura to jak Genesis bez Hacketta(dla wtajemniczonych) lub samochód z kwadratowymi kołami i stów z powyłamymawanmi nogoma(kurdę nie mogę wymówić a co dopiero napisać).


No trochę faktów, trochę pierdołów.


Papki BlakHołk Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Hej nie ma tu odpowiedzi ktora bym kliknela wiec kliknalam ze mi to... Razz Ale tak naprawde tak nie jest Razz Jestan wielka fankow Watersa i szczerze bym powiedziala ze gdyby miala wybrac Rogera albo David wybralabym Watersa... (wiem ze zaraz zgine ale cuz poczac) ALe ja nie o tym chcialm pisac. Rzecz w tym ze moim zdanien w Pink Floyd nom badz co badz nie moze zabraknac Davida (bo kto wtedy bedzie spiewac w Comfortably Numb??) I mysle ze sie tak nie stane Smile Mysle ze CALA 4 dojdzie do porozumienia i to bedzie piekne... Cala 4 znowu zarazm po tylu latach... tak tak powinno byc Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

No ja też mam taką nadzieje. Acz kolwiek nie chodzi mi o śpiewanie ale o gitarę bo zaśpiewać może Wright (to nie będzie to ale zawsze) ale nikt na świecie nie gra tak na gitarze jak Dave. Za każdym razem jak słucham Comfortably Numb czy Dogs czy Shine On... płakać się chce ze wzruszenia (mi oczewiście). Nie wyobrażam sobie jakby miał to grać ktoś inny, nawet jeżeli miałby to być sam Hackett, którego też uwielbiam ale nie wyobrażam sobie Pink Floyd bez gitary Dave'a.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Wiesz ale na gitarze tez moze grac kazdy kto ma duzo umiejetnosc tak jak w przypadku kiedy na koncercie In the flesh? Grali Snowy White i Doyle Bramhall II i oni dali sobie swietnie rade Snowy w Shine on byl rewelacyjny a solowke w Comfortably Numb gral na zmienie z Doyle Bramhall II i to tez bylo pieknie zagrane naprawde na gitarze moze zagrac kazdy kto tak potrafi ale nie liczy sie tu gitara czy wokal liczy sie to ze w 4 oni sa niezastapieni kiedy ich 4 gra nie da sie tego opisac bo to jest takie piekne plakac sie chce wiec powinni znowu grac w 4 jak za strachych wspanialych czsow...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

Bez dwóch zdań. W 4 nie ma na nich bata ale w 3 też se radząVery Happy i to nie najgorzej ale przyznam Ci racje bo nie mam innego wyboru. PinkFloyd to PinkFloyd i szczerze powiedziawszy jakby miał sam Mason wystąpić jako PinkFloyd to ja się piszę na kocert.

A swoją drogą to Mason mógłby sie skumać z Collinsem i we dwóch by mogli nagrać perkusyjny album. Coś takiego by mną wstrząsneło tak jak wstrząsneło mną Drum Intro na koncercie Phila w Pradze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Nom to by bylo bardzo ciekawe Very Happy Napewno zaopatrzylabym sie w ten album Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

A tutaj pozwoliłem sobie zaporzyczyć link z Collinsowskiego forum. To jest też takie drum intro ale na koniec kocertu, swoją drogą to był piękny wstęp do Take Me Home.
Dla zainteresowanych wklejam:

wlep:
[link widoczny dla zalogowanych] WLEPIŁEM

a tutaj troszkę jeszcze:
wlep:
[link widoczny dla zalogowanych]


Na tym forum najwięcej się gada o Watersie i Collinsie. No ludzie odwiedzajcie forum.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marek_s
Warm


Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrzeszów

Witam
Hehe Collins jest wszedzie - nawet na forum Pink Floyd - ale dla nas fanów to zrozumiale.

Wracając do tematu tego wątku - nie wyobrażam sobie Pink Floyd bez Gilmoura. Dlaczego?
Uważam, że David był zawsze najbardziej charakterystyczną postacią PF i to z kilku powodów:jest kompozytorem wielu utworów, ma podobny głos do Rogera, no i gra na gitarze, która jest bardzo charakterystycznym instrumentem w najważniejszych utworach PF. .
I dlatego też ( tak myślę ) udało mu sie uratować zespół po odejściu Watersa. Moze jeszcze dlatego, że jego kompozycje mają bardziej pozytywny klimat niż kompozycje Watersa.
Nie znaczy to, że nie lubie Watersa, ale momentami jego teksty i muzyka za bardzo mnie przygnębiają.
A tak wogóle to możecie sobie wyobrazic "Shine on You Crazy Diamond" bez gitary Gilmoura? Bo ja nie!
To oczywiście moje przemyslenia na temat tego wątku.

Marek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

Witam!

Co do głosu nie mogę się z tobą zgodzić. Dave zawsze miał głos inny niż Waters. Najbardziej było to widać na Live8. Podczas tego koncerciku Roger miał głos mocno posunięty, słychać było w jego głosie, że nie ma już 20 lat a Gilmour czały czas ma głos taki jaki miał(może troszę się posunoł ale nie tak jak Roger) na Wish You Were Here czy Dark Side... . Roger ma głos taki głęboki, ciemy i dramatyczny a głos Davida jest bardziej optymistyczny.
Co do tekstów to Waters pisał, zwałaszcza pod koniec jego działalności w Pink Floyd bardzo osobiste piosenki. A Final Cut to jest płyta niemalże solo Rogera. Gilmour pisze teksty optymistyczne ale nie omijające problemów życia codziennego. David i Roger to dwa odmienne bieguny, które niestety się odpychają. Ale kto wie może dwa + zaczną się w końcu przyciągać.


Pozdrowionka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Jak dla mnie Floydzi bez Watersa to juz nie byl ten sam zespol pozostala gitara Gilmoura ale kazdky kto ma umiejetnosci gry na gitarze (spore umiejetnosci) moze na tej gitarze grac a ich teksty... 3 Floydów miala spore problemy jesli chodzi o pisanie tekstow i sam Mason to przynal w ksiazke "Moje wspomnienia".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nicewarthog
Gość



Słuchajac ostatnio w "Trójce" wywiadu z N.Masonem w pierwszy dzień świat, mozna było usłyszeć, że grupa może się zjednoczyć, ale tlyko jeśli będzie jakiś tego cel, a co najważniejsze, aby nagrali całkiem coś nowego, bo inaczej nie ma sensu, powielac po raz 'n-ty' tego samego (oczywiscie dla nas fanów, a napewno dla mnie, to nie ejst powielanie, i mógłbym nawet przez 24 h/ na dobę słuchać WYWH). Chyba nie powiecie, że "Division Bell" czy tez "momentary Lapse of Reason" są słabe? Moim zdaniem ( i nie tlyko moim) sa lepsze od takiej "Ściany", choć to właśnie ona zapisała PF w historii muzyki rockowej. Waters, sam zawalił, ale tak to bywa z super grupami patrz-> Marillion, Genesis. nic nie może trwać wiecznie, miło by było posłuchać tak PF-ów na żywo, choć to juz nie bedzie to samo, ale lepiej, żeby już nie było odnowienia. Niech legenda trwa tym czym sie już zapisała, bo jak to leci...
"caught on the crossfire of childhood and stardom,
blown on the steel breeze."
Ja nie chciałbym, aby to wszystko się w pył rozpadło.
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Hmmm The Division Bell leprze od The Wall nie sadze choc The Wall to nie jest moj ulubiony album Floydow (choc nie umiem okresli ulubionego do tych najblirzyszych mi zaliczam "Animals" i czesto pomijana plyte "The Final Cut") Nie rozumiem tez dlaczego wszyscy o rozpad Pink Floyd obwiniaja Watersa? Hmmm sam Mason napisal w swojej ksiazce ze kazdy z nim ponosil odpowiedzialnosc za rozpad grupy fakt Waters najwiekszy ale przez to ze popelnil blad i wytoczyl swoim kolega z zespolu proces ponosi za rozpad zespolu (nie slusznie) pelna odpowiedzialnosc. Nie znam fana Pink Floyd (oprucz mnie) ktory jest za muzyka ktora tworzyl Waters. Wszycyc opowiadaja sie za plytami ktore Floydzi nagrali po jego odejscu a dla mnie to plyty juz w 100% nie sa takie "Floydowkie" czegos im brakuje i to wlasie jest w "The Wall" a nie ma tego w "The Division Bell" (choc plyta jest mila dla ucha nom ale gdzie ten dramatyzm w glosie Gilmoura czy w tekstach??)... Ale to tylko moja opinia Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackHawk
Administrator


Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

Otóż to, dramatyzmu w glosie Gilmoura nie ma bo on nigdy nie miał skołonności do pisania depresyjnych kawałków jakie pod kniec bytności w Pink Floyd zaczoł miewać coraz częściej Waters. Owsze były to dobre kawałki ale ile można. W każdym zespole i na każdej płycie powinny pojawiać się utwory optymistyczne jak i pesymistyczne. Na The Wall (chociaż nie znam całoej płyty niestety) oraz na Final Cut przewarzają piosenki deprechogenne. Chęć do pisania bardziej pogodnych piosenek przejawiał Dave na swoich solowych płytach i potem kontynuował to na The Devision Bell(Mniej na Mementory Laps Of Reason).
Ja osobiście nie obwiniam Watersa za rozpad Pink Floyd bo musiał bym też obwiniać Collinsa za hibernacje Genesis, Mecrurego za upadek Queene'u. A przecież każdy z nich miał powód aby odejść. Jeden się dusił i nie mógł znaleźć porozumienia z resztą, drugi postanowił zająć sie rodziną i pracować solowo a trzeci i to uwarzam bez dwóch zdań pozwala mu zachować honor, musiał umrzeć, że tak brzydko napiszę. Każdy zespół z, którego odchodzi ktoś ważny traci na tym.
Watersa nie lubie za bardzo bo:
- jest wielkim egoistą (z tego co wyczytałem nie znam go przecież)
- według mnie ma DRAMATYCZNY głos i nawet najlepsza piosenka o misłości czy o czym kolwiek optymistycznym wypada bardzo pesymistycznie
- nieznam całej jego dyskografii solowej.

Pozatym jest coraz póżniej, trochę jestem chory i zaczynam pisać głupoty.

Si Ju.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szyszunia007
Medator


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

Heh egoista... ja tez go nie znam osobiscie ale bede bronic tego czlowieka z calych sil Razz Czasami tez jak czytam to co napisali na jego temat w prasie czy internecie porownujac to do tego co powiedzieli lub napislai jego koledzy z zespolu to niebo a ziemia Razz Zawsze go przedstawiaja za takie egoiste pesymiste nom ale cuz powiedziec zycie... dla mnie to on jest na 2 miejscu jesli chodzi o najleprzych muzykaow Angielskiech (1 miejsce zdecydowanie John Lennon) Nom ale co mam jeszcze napisac nic dodac nic ujac Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szajba
Gość



Hmmmm jak Floydzi to tylko w starym składzie, bez Watersa to już nie to samo Razz zgadzam sie z panią Szyszunia Razz Wateres górą i bede go też bronił Razz WaTeRs FoReVeR !!!!!!!
Czy naprawdę bez Davida?? Czy to możliwe???
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 5  

  
  
 Odpowiedz do tematu